środa, 5 listopada 2014

No i mamy listopad ...



Wraz z początkiem listopada przyszedł też do las katar . Męczy Amelkę , nie pozwala jej swobodnie oddychac . Męczy w dzień i męczy w nocy . Choć sama leci po chusteczkę i dmucha ile sił ,to jednak katar nie chce nas opuścić.  Nosek zatkany i brak ochoty na jedzenie . I tak od 1 listopada . Planowaliśmy ,że Amelia razem z nami odwiedzi groby w tym roku , jednak ograniczyliśmy się do jednego cmentarza ,wieczorową porą .  Skoro tak jej dużo mówiliśmy o tym święcie i obiecaliśmy ,że pojedzie to pojechaliśmy . Chodziła od grobu do grobu i tylko odwracała się w naszą stronę i machała palcem :" nie wolno tykac , paluszka popażę "  i tylko pytała o kolory zniczy . W każdym razie zrobiły na nią te wszystkie światełka wrażenie . 








Od kilku dni utknęłyśmy w domu . Raz katar , a dwa brak ochoty na wychodzenie ,choć pogoda piękna . Amelia sama wychodzić nie chce . 
Zaczęła się zajmować sama sobą . Już tyle mnie nie potrzebuje by bawić się . Fakt ,co chwile domki jej przenoszą się ,co sprawia ,że ciągle i tak muszę za nią chodzić i zbierać wszystkie zabawki , a Amelia już jest w następnym kącie , ale za to jak fajnie się słuchać co mówi do lalek i miśków . Czasem zdążę nagrać .  Te dwulatki są już takie mądre . Naśladuje moje zachowanie i mówi dokładnie to co ja mówię do niej . Czasem sama mnie zadziwia swoją wyobraźnią . 
Jest i tak ,że zwalnia na chwilkę i daje sobie moment na malowanie kolorowanek , czytanie bajek i układnie puzzli - najlepiej z mamą . 












Dzisiaj wybrałyśmy się na spacer . Po ulubionym lesie . Ale zdziwiły nas kolory ! Pięknie jest ,ciepło i tak kolorowo ,że sama Amelia wychodzić nie chciała .  Było rzucanie liści w mamę i zbieranie najpiękniejszych dla babci . I dobrze ,że skorzystałyśmy z tej pogody teraz mamy przepiękne zdjęcia do albumu na pamiatkę ,a w takich kolorach jeszcze nie mamy :)



7 komentarzy:

  1. O, to my robimy odwrotnie. Tylko gil się pojawia, od razu dziecko ląduje w piaskownicy, nawet 2x dziennie, nieważne że zimno. Świeże powietrze cudownie oczyszcza zatoki. Co prawda widzę pokątne spojrzenia ludzi, że jak to tak takie zakatarzone dziecko na dwór i to z gołą głową (ściąga wszelkie nakrycia głowy, bo jej ciepło), ale po dwóch, trzech dniach po katarze nie ma śladu. Pod wpływem zimna bakterie przechodzą do form przetrwalnikowych, a zatem nie namnażają się i organizm łatwiej sobie z nimi radzi. No i woda morska, psikamy do nosa żeby zaschnięte resztki kataru nie blokowały nosa. Na wieczór gorąca kąpiel i ciepły napar z hibiskusa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj też wychodzimy z katarem , ale tym razem jakoś ani Amelii ,ani mi nie chciało się wychodzic ,choć katar męczy do dziś .

      Usuń
  2. I u nas wraz z nadejściem listopada jakieś choróbsko się przypałętało :/ Kaszel suchy męczy i żal dziecka tylko, ale raczymy się syropkiem i smarujemy maścią rozgrzewającą i czekamy co dalej z tego wyniknie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że nadejście jesieni jest zwykle równoznaczne z nadejściem choróbsk. Życzę powrotu do zdrowia!
    Ach jak bym sobie chętnie pospacerowała po takim lesie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdrówka. U nas też się przeziębienie przyplątało :(
    Piękne jesienne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdjęcia są naprawdę piękne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantazja, ale cudne zdjęcia :)
    a katar cos okropnego my z jednego w kolejny wchodzimy :/

    OdpowiedzUsuń