wtorek, 4 listopada 2014

Amelia uczy się języka angielskiego


Właśnie jakoś rok temu w jakimś porannym programie w tv mówili o językach obcych dla małych dzieci .Coś tylko burknęłam pod nosem i cicho się zaśmiałam. Później w którejś rozmowie z siostrą opowiedziałam jej o tym co mówili i co ona o tym myśli .Zaczęła mi tłumaczyć , a ja zaczęłam się przekonywać ...






I dałam się przekonać .Plusów mnóstwo . Chodzimy już miesiąc . Pierwsza lekcja pokazowa - rewelacja . I mi się podobało i Amelii . Wyszłyśmy zadowolone na maxa . Na pytanie czy Amelka chce iść na angielski ,są podskoki i " tak ,tak chcę ! "  To czemu nie ...

Od miesiąca w każdą środę chodzimy na lekcje . Chodzimy obie . Uczestniczymy obie .  Mamy przemiłą panią . Rodzice biorą taki sam udział w lekcji jak dziecko . Ja siedzę na poduszce zaraz za Amelią .
Tam ciągle coś się dzieje . Nie ma nudy i usypiania na lekcji . Inaczej nie wiem czy Amelia tyle by wysiedziała . Lekcja trwa 45 min , czasem się przedłuży .
Metoda jest świetna , naturalna .Helen Dorn . Odkąd " zapinamy pasy i wsiadamy do samoloty " to koniec ,lądujemy w Anglii i tam już mówimy tylko po angielsku . Co zajęcia pani wymyśla przeróżne rzeczy by zainteresować dzieci .Kiedy uczyłyśmy się o morzu ,była miseczka z wodą i małym statkiem. Skaczemy ,biegamy , śpiewamy i tańczymy .Razem rysujemy , układamy i liczymy klocki ,razem bawimy się ,a zarazem uczymy .

Ja jako mama jestem bardzo zadowolona ,już po lekcji pokazowej byłam ,ale teraz po miesiącu jestem jeszcze bardziej . Amelka też . Opowiada wszystkim  , co się nauczyła i co robiliśmy  dzisiaj . Chętnie ubiera się przed wyjściem na zajęcia  i mówi ,że jedziemy do Anglii. Cieszy się . Lubi postacie jakie tam występują . Każde dziecko jest wynagradzane zawsze klaskaniem i pochwałą od lektora .

Obserwując Amelię ,stwierdzam ,że to był trafny wybór i ogromnie się cieszę ,że zdecydowaliśmy się ,właśnie teraz . Ja chodzę tam z nią  i doskonale widze jak jej idzie .
Zawsze to jakieś wyjście z domu ,teraz jesienią , kiedy wieczory długie .

Oprócz chodzenia na lekcje ,słuchamy dodatkowo płyty w domu - dwa razy dziennie . Oglądamy bajkę właśnie z ulubionymi postaciami .
Widzę ja i inni jak dużo mówi już po angielsku ile słów zna i piosenki . Umie liczyć po angielsku do 5,zwierząt zna całą masę , umie przedstawić się   ,różne słowa ...
Gdybym miała zdecydować jeszcze raz na pewno zapisałabym Amelię .







4 komentarze:

  1. Ale super! Zabawa i nauka - to musi się udać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też kiedyś myślałam, że zajęcia z angielskiego dla tak małych dzieci to jakiś wymysł rodziców, ale trochę poczytałam i poznałam opinii i chyba coś w tym jest ;) Fajnie, że zajęcia Wam się podobają ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, szkoda, że u nas nie ma takiej szkoły. Polka na razie "skazana" na dziadków, ale od stycznia spróbuję ją wcisnąć do żłobka. A od czwartku będziemy chodzić na Akademię Malucha :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi świetnie, u nas też nie ma takiej szkoły, ale mamy za to zajecia Mały Odkrywca i na nie chodzimy :) angielski raz w tygodniu w przedszkolu...

    OdpowiedzUsuń